Wszystkie artykuły
KATEGORIA
Rozwój

Gdyby potrzeby umiały mówić

26 listopada 2024

Czego potrzebujesz? Teraz, dzisiaj? A idąc dalej – jakie potrzeby są dla Ciebie najważniejsze i obecne w Twoim życiu? 

Gdyby potrzeby umiały do nas mówić, nie byłoby tego pytania, a życie ogólnie byłoby dużo prostsze. Tymczasem odpowiedź na nie może przysporzyć sporo kłopotów. Dotarcie do sedna i odkrycie prawdy o własnych potrzebach obiecuje wspaniałą nagrodę w postaci spełnionego życia. Warto oddać się refleksji i poświęcić swoją uwagę, żeby tę odpowiedź odnaleźć. Bo może to być punkt wyjścia do zmiany, pierwszy krok do upragnionego dobrostanu, początek rewolucji i życiowego tsunami albo ważny element na drodze, którą obecnie kroczysz. Znaczeń może być wiele – wyjątkowych, tak jak wyjątkowy jest każdy człowiek – ale za każdym razem odkrycie i zrozumienie własnych potrzeb jest bezcenne.

Potrzeby, czyli co? 

Wstępem do rozważań o potrzebach jest dla mnie definicja zdrowia psychicznego według WHO. Mówi ona o dynamicznym stanie równowagi wewnętrznej, na który składają się między innymi zdolności do radzenia sobie z własnymi emocjami, elastyczność i odporność oraz harmonijny związek ciała i umysłu. Umiejętność odkrycia, nazwania, akceptacji i realizacji własnych potrzeb może znacząco wpłynąć na tę równowagę. W nurcie TSR (Terapia Skoncentrowana na Rozwiązaniach) każdy dyskomfort czy brak równowagi właśnie, traktuje się jak przykrywkę niespełnionych potrzeb. Mówiąc inaczej – pod każdym problemem kryje się niezaspokojona potrzeba. Coś uwiera, coś Cię denerwuje, nie wiesz o co chodzi, a jest Ci po prostu źle? Zajrzyj głębiej do swoich potrzeb. Odczuwasz silne emocje, a wydaje się, że dookoła Ciebie wszystko jest ok? Zadaj sobie pytanie o Twoje prawdziwe potrzeby. Emocje to dzieci potrzeb. Kroczą gromadnie i uparcie za swoimi rodzicami i hałaśliwie nie dają spokoju.

Świat wewnętrzny/świat zewnętrzny 

Eckhart Tolle pięknie powiedział, że „jeśli dojdziesz do ładu z własnym wnętrzem, wówczas to, co na zewnątrz samo się ułoży” bo, cytując go dalej „rzeczywistość pierwotna tkwi wewnątrz, a zewnętrzna jest wobec niej wtórna”. No właśnie, łatwo powiedzieć kiedy w przypadku potrzeb te dwie perspektywy wydają się szczególnie istotne. Nawet jeśli uda nam się rozpoznać wewnętrzne potrzeby to warto byłoby je zrealizować na zewnątrz, w świecie, w życiu, w tzw. realu.

Generalnie nasze działania można podzielić na dwie grupy: te, które nas odciągają od dobrostanu i równowagi i te, które do dobrostanu na przybliżają.  Takie OD i DO😊 OD to kiedy nasze potrzeby traktujemy jako niechciane przeżycia wewnętrzne i wówczas stosujemy schematy działań unikowych. Gotuje się w nas, przykrywka aż podskakuje, a my za nic nie chcemy tego zauważyć, nawet jak już kipi. Głowa w piach albo pod kołdrę – no czasami serial na Netflixie, tabletka na sen i cała gama innych znanych i mniej znanych schematów. Może być tak, że naprawdę nie wiemy skąd to wrzenie i to jest ok, ale pod warunkiem, że nie trwa zbyt długo i że w końcu staniemy w tej niewiedzy, w prawdzie, podejmując bohaterską próbę jej nazwania. DO to z kolei najważniejsze potrzeby, których jesteśmy świadomi i mało tego – potrafimy w sposób wartościowy je zaspokoić. Takie schematy wartościowych działań to wszystko to, co świadomie robimy dla własnej równowagi, co na nas oddziałuje i przynosi rezultaty, co dzieje się w kontakcie z samym sobą i chwilą obecną.

Według Kellego Wilsona (ACT Acceptance & Commitment Therapy) przepis na martwe życie w poczuciu utknięcia jest całkiem prosty: uciekaj od trudnych myśli i emocji, uciekaj od bycia tu i teraz, zapomnij na jaki temat ma być twoje życie, pogrąż się w bierności albo impulsywności jak wolisz. Uparcie unikaj i uwierz w nie swoje historie na twój temat: tego kim jesteś, tego czego nie możesz. Usztywnij się i trzymaj jedną perspektywę.  Naprawdę jest to do zrobienia i to paradoksalnie bez większego wysiłku, ale za to koszty końcowe mogą być nie do udźwignięcia.

A jak żyć w zgodzie z własnymi potrzebami?

Najpierw je odkryć – przed samym sobą. Zajrzeć głębiej, warstwa po warstwie albo może spojrzeć szerzej, z innej perspektywy? Może też się zdarzyć, że zajdzie konieczność zburzenia jakiegoś muru, rozbrojenia blokad albo lepszego oświetlenia tego, co w cieniu. Nie ma innej drogi jak wykonanie tzw. pracy nad sobą – i choć nie lubię zbytnio tego wyrażenia – to tutaj wydaje mi się adekwatne. To jest taki etap, którego nikt za nas nie zrobi. Każdy z nas jest absolutnie unikalny i niepowtarzalny – nieważne jak mają inni, ważne jak masz ty. Skorzystaj z różnych narzędzi i praktyk, ale po swojemu – w swoim stylu i rytmie. W gabinecie terapeuty często pojawia się pytanie – albo wręcz żądanie ze strony klienta: „niech mi Pani powie” i tu dalej leci w zależności od kontekstu – co zrobić, jak zrobić, jakie według Pani ja mam te potrzeby!? No cóż, jasne, że klienci przychodzą do nas po rozwiązania i bywa, że brak odpowiedzi ze strony psychologa powoduje sporą frustrację. Ale to już na inny zupełnie wątek. Tak czy inaczej, własne potrzeby możesz zobaczyć tylko ty sam.

Więc popatrz na siebie z troską i miłością, bądź uważny, zatrzymaj się, bądź z tym, z czym w danej chwili jesteś i potraktuj to jako bogactwo. Nawet jeśli to trudne – wytrzymaj, może inaczej niż zwykle, rozejrzyj się. Nie krytykuj się i nie oceniaj. Odczytuj sygnały. Z ciała, rozumu i emocji. Bądź otwarty, zaangażowany i elastyczny. Nie chodzi o naprawianie tylko odkrywanie nowego. Jedno z prostych ćwiczeń ze wspomnianego wcześniej nurtu ACT to tzw. troskliwa dłoń. Po prostu przyłóż dłoń w miejscu na swoim ciele, które według Ciebie potrzebuje w danym momencie uwagi, może odczuwasz tam ból, a może po prostu intuicja Cię tam prowadzi? Niech to będzie jak dotyk kogoś bardzo troskliwego i życzliwego. 5 sekund albo 5 minut – ile potrzebujesz – bądź dla samego siebie wsparciem, oferując sobie komfort i ukojenie. I zobacz, co z tego wyniknie. Może jakieś nienazwane dotąd potrzeby?

Gdzie jeszcze szukać potrzeb? Jeśli zdarza Ci się płakać np. na filmie, to pozwól sobie na to i zapytaj, co te łzy chcą powiedzieć? Jeśli lubisz metafory – znajdź taką dla swoich obecnych uczuć i spróbuj chwilę się nad tym zastanowić. Poszukaj odpowiedzi w obrazach albo w muzyce. Potraktuj siebie z humorem, uśmiechnij się. Pomyśl o sobie jak o kimś, kogo bardzo, bardzo kochasz, całym sercem, ponad miarę – no takiemu komuś chyba wybacza się wszelkie błędy i niedoskonałości? Jeśli lubisz schematy i teorie – masz sporo możliwości. Wspominany wcześniej Kelly Willson mówi o 8 obszarach podstawowych potrzeb, które realizowane w sposób wartościowy i świadomy otwierają nam drzwi do pełnego życia: ruszaj się, jedz prawdziwe jedzenie, śpij dobrze, troszcz się o siebie, praktykuj uważność, zredukuj toksyny, wdrażaj codziennie wartościowe działania, dbaj o relacje z innymi. Zajrzyj w te 8 sfer i sprawdź, jak realizujesz tam swoje potrzeby? Albo weź listę potrzeb NVC (Nonviolent Communication) – kilkadziesiąt nazwanych potrzeb w ramach podziału na potrzeby fizyczne, kontaktu ze sobą, kontaktu ze światem, związku z innymi ludźmi, autonomii i radości życia. Wybierz 10 najważniejszych dla Ciebie. Ta lista nie jest skończona – możesz dopisać tam swoje unikalne potrzeby.

To tylko mikroskopijny wycinek możliwości. Jeśli się zaangażujesz i otworzysz, to jest szansa, że znajdziesz jakiś sposób na siebie i dokonasz swoich odkryć. A potem to już kolejne etapy tej przygody: lepsze zrozumienie i akceptacja tego co jest obecne w twoim życiu, kreowanie sposobów na zaspokajanie własnych potrzeb i integracja ze światem zewnętrznym. Spojrzenie na siebie poprzez pryzmat potrzeb to proces, który może zaprowadzić ład i porządek w twoim życiu. Niestety raczej nie dzieje się on liniowo – na pewno jego nieodzownym atrybutem są wzloty i upadki, ale to też stanowi o smaku i bogactwie życia.

Rób co chcesz

Finalnie przychodzi mi do głowy taka myśl – rób cokolwiek, co choć trochę przybliża się DO tego, czego pragniesz, zamiast ciągle uciekać OD tego, czego nie chcesz w swoim życiu. „Są rzeczy znane i nieznane a pomiędzy nimi drzwi” – zajrzyj więc za te drzwi i sam się przekonaj, co tam jest. Co tracisz? Wydaje mi się, że absolutnie nic. Czy możesz coś zepsuć? No też raczej nic. Jedyne, co jest pewne to, że zyskujesz nową perspektywę i wybór, co z nią zrobisz. Bo przecież nic nie musisz. To twoje życie.


O AUTORCE ARTYKUŁU:


Katarzyna Szałek-Zielińska jest współzałożycielką ICTK i Ursynowskiego Centrum Terapii Krótkoterminowej. Członkini Polskiego Towarzystwa Psychologicznego oraz Polskiego Stowarzyszenia Terapeutów TSR. Specjalizuje się w pracy indywidualnej z dorosłymi, szczególnie w zakresie wsparcia osób w kryzysie życiowym, zmagających się z depresją, lękami, wypaleniem zawodowym.

Katarzyna Szałek-Zielińska